[FOTO, WIDEO] "Wasze kaplice, nasze macice" - spacer w geście sprzeciwu w Świdnicy
W piątek 23 października o godzinie 19 na ulicy Pułaskiego w Świdnicy, pod biurem poselskim posła Ireneusza Zyski i Wojciecha Murdzka, czyli parlamentarzystów, którzy podpisali się pod wnioskiem złożonym do Trybunału Konstytucyjnego a dot. niezgodności zapisu aborcji w przypadku wady płodu z konstytucją, odbył się wspólny "spacer". Podobne wydarzenia miały miejsce w wielu polskich miastach.
Jak już informowaliśmy w czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wykonanie aborcji w przypadku stwierdzenia poważnego uszkodzenia płodu niezgodne jest z konstytucją. Zdanie odrębne wygłosiło tylko dwóch sędziów, reszta zgodziła się z wnioskodawcami. To rozsierdziło polskie kobiety na tyle, że już w czwartkowy wieczór zdecydowały się wyjść na ulice. Dom Jarosława Kaczyńskiego szczelnie otoczony został kordonem policji a wobec protestujących użyto gazu.
W Świdnicy spotkanie o charakterze spaceru (ze względu na pandemię koronawirusa) odbyło się pod biurem posłów PiS. Formalnie nikt ze zgromadzonych (a ci pojawili się bardzo licznie) nie był organizatorem manifestacji. Po krótkich przemówieniach tłum przeszedł na pl. Jana Pawła II.
- W mojej rodzinie urodziło się dziecko bardzo, bardzo chore. Dziś siostrzenica ma 38 lat, nie chodzi, nie mówi, nie je sama, nie załatwia swoich potrzeb. Czy nasi rządzący zastanowili się nad tym co ma zrobić matka zmuszona do urodzenia chorego dziecka? Jaką pomoc od państwa otrzyma? Kto gdy ona umrze zaopiekuje się tym dzieckiem? Gdzie są te wszystkie panie co w kościołach modliły się o zaostrzenie prawa? Czy one przyjdą wtedy pomóc? - pytała jedna z uczestniczek "spaceru".
- Ci ludzie jeżdżą po miastach ciężarówkami i mienią się ruchem pro life, czyli za życiem. Jakim życiem? Musimy pamiętać, bo to są niebezpieczni ludzie, że chcą odbierać nam wolność - dodał z kolei młody mężczyzna.
- 11 lat temu przed faktem urodzenia dziecka, które nie wyglądało jako dziecko stanęła moja przyjaciółka. 10 lat temu popełniła samobójstwo. Patrzyła na porodówce jak inne kobiety cieszą się ze zdrowych dzieci. Ona nie mogła tego zrobić - opowiadała jedna z uczestniczek.
W tym czasie przypadkowe osoby były legitymowane przez policję.
- Na koniec rozmawiałam z koleżanką o akcji, którą chciałybyśmy zorganizować na Mikołaja dla dzieci i podeszła do nas policja... Poprosili o dowody, grzecznie dałyśmy, zapytali po co tu stoimy, to grzecznie odpowiadam, gdyż tu (wskazując) stoi moje auto i rozmawiamy o sprawach zawodowych, we dwie! Zapytał o jakich sprawach i grzecznie odpowiedziałyśmy, po czym policjant powiedział, że zostajemy spisane, bo WCZEŚNIEJ było tu zgromadzenie powyżej 25 osób. W złym miejscu i czasie po prostu stałyśmy. WOLNOŚĆ. Brak mi słów - opowiada pani Anna.
Na szczęście obyło się bez żadnych, większych spięć. Ok.godz. 20.15 zgromadzenie zakończyło się.
Przeczytaj komentarze (47)
Komentarze (47)